Patroni Akcji Katolickiej

Święty Jan Paweł II Papież

22 października 2017 roku, w archikatedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie św. Jan Paweł II został uroczyście ogłoszony Patronem Akcji Katolickiej w Polsce. Dekret Stolicy Apostolskiej z 04.09.2017 r. odczytał JE biskup Mirosław Milewski, podczas Mszy św. dziękczynnej, która zgromadziła środowisko Akcji Katolickiej z całej Polski.

Jaka była droga życia Karola Wojtyły – kapłana, biskupa, kardynała, która zaprowadziła Go na Papieski Tron, a w dniu pogrzebu tłumy zgromadzone na Placu św. Piotra wznosiły okrzyki SANTO SUBITO!

Karol Wojtyła urodził się we wtorek 18 maja 1920 roku w Wadowicach. Był młodszym synem Karola i Emilii z domu Kaczorowskiej Wojtyłów.  Dzieciństwo Karola i jego brata Edmunda upływało radośnie i szczęśliwie, ale  to szczęście  trwało krótko. W wieku lat 9 został osierocony przez matkę. Od tej pory jego duchową matką stała się Matka Boża Kalwaryjska. Trzy lata po śmierci ukochanej matki stracił brata Edmunda. Pozostał z ojcem, który stał się dla niego wzorem w osiąganiu dojrzałości, stawiania sobie wymagań i spełniania własnych obowiązków.  Młody Karol pobierał nauki w szkołach i otrzymywał bardzo dobre oceny. W latach gimnazjalnych wiele uwagi poświęcał teatrowi, działając jako reżyser i aktor na dwu scenach: szkolnej w Sali Towarzystwa „Sokół” i parafialnej w Domu Katolickim. W późniejszych latach związał się z Teatrem Rapsodycznym, prowadzonym przez Mieczysława Kotlarczyka, z którym przyjaźnił się aż do śmierci artysty. Karol Wojtyła nie unikał sportu, zajmowała go też turystyka. Nad porządkiem wszystkich zajęć, które wypełniały jego życie  panował umiejętnie. Trudny, ale w miarę spokojny czas przerwała druga wojna światowa. Kolejne lata Karola naznaczone były tułaczką, utratą przyjaciół, śmiercią ojca, tajnym nauczaniem, ciężką pracą w Solvayu. W takich okolicznościach życia zrodziła się myśl o służbie w winnicy Pańskiej. Jesienią 1942 roku Karol Wojtyła rozpoczął studia w konspiracyjnym seminarium duchownym w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął 1 listopada 1944 r. z rąk Księcia Metropolity Adama Sapiehy, w kaplicy arcybiskupiej przy ul. Franciszkańskiej 3. Kolejnym etapem życia młodego kapłana były studia teologiczne w Wiecznym Mieście, skąd wrócił do Krakowa pod koniec czerwca 1948 r. 8 lipca tegoż roku rozpoczął pracę duszpasterską w starej podgórskiej parafii Niegowić koło Bochni. 16 grudnia 1948 r. obronił pracę  doktorską.   W ciągu kolejnych lat kapłańskiej posługi  zajmował się między innymi duszpasterstwem akademickim. Organizował wycieczki z młodzieżą studencką, wyprawy górskie i kajakowe. Miał duży wpływ na ludzi młodych i utrzymywał z nimi bardzo dobre kontakty.  Starał się, aby każda wycieczka stawała się również lekcją życia chrześcijańskiego. Był to nowy styl duszpasterstwa. Nie zaniedbywał pracy naukowej, był wykładowcą – pisał pracę habilitacyjną z dziedziny etyki i filozofii.  Po zlikwidowaniu Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie Jagiellońskim wykładał w krakowskim seminarium duchownym katolicką etykę społeczną oraz podstawy teologii moralnej. W 1954 r. rozpoczął pracę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był zawsze blisko młodzieży studenckiej. W listopadzie 1957 roku Karol Wojtyła został docentem. Nigdy nie mianowano go profesorem, chociaż prawie ćwierć wieku wykładał na Uniwersytecie, publikował prace naukowe, kierował jedną z katedr. Już jako docent zamierzał wyjechać za granicę, aby kontynuować pracę naukową. Chciał wyjechać do Francji i do Szwajcarii. Nie otrzymał jednak od władz komunistycznych paszportu.  Rozpoczął nowy cykl wykładów „Miłość i odpowiedzialność”.

8 lipca 1958 r. podczas wakacyjnych wędrówek ze studentami w okolicach Świętej Lipki dowiedział się o nominacji biskupiej. Po audiencji  w Warszawskiej siedzibie Prymasa kard. Stefana Wyszyńskiego odwiedził dom Sióstr Urszulanek SJK przy ul. Wiślanej. W kaplicy sióstr pozostał przez kilka godzin leżąc krzyżem.  Konsekracja nowo mianowanego biskupa odbyła się 28 września 1958 r. w katedrze wawelskiej; sakrę biskupią Karol Wojtyła otrzymał z rąk arcybiskupa Eugeniusza Baziaka. Zanotowano, że pastorał ufundowała biskupowi Wojtyle parafia wadowicka, infułę podarowali benedyktyni tynieccy, szaty biskupie sprawili przyjaciele rapsodycy z dyrektorem Kotlarczykiem  na czele. Zamieszkał w mieszkaniu przy ul. Kanoniczej 21.  Od tej chwili czas bpa Karola Wojtyły wypełniały wizytacje parafii, bierzmowanie, nauki rekolekcyjne, posiedzenia Episkopatu, praca w Kurii.

15 czerwca 1962 r. w Warszawie zmarł na atak serca arcybiskup Baziak. W miesiąc później kanonicy krakowscy wybrali 42 letniego bpa Karola Wojtyłę na wikariusza kapitulnego, który miał sprawować rządy w Archidiecezji do czasu mianowania przez Stolicę Apostolską ordynariusza.  Wkrótce ordynariuszem został bp Karol Wojtyła. Sprawowanie tego urzędu wiązało się nie tylko z wypełnianiem  przypisanych obowiązków, ale też z nowymi wyzwaniami. Jednym z takich wyzwań było uczestnictwo w II Soborze Watykańskim, zwołanym przez papieża Jana XXIII w październiku 1962 roku i zakończonym 7 grudnia 1965 roku. Abp Karol Wojtyła uczestniczył w pracach Soboru i miał duży wkład w tworzenie dokumentów soborowych.

Rok 1967 był dla Metropolity Krakowskiego nie tylko rokiem wytężonej pracy, ale też zaszczytów – w marcu został mianowany konsultorem Consilium de Laicis, natomiast 26 czerwca 1967 roku, w Watykanie otrzymał dekret nominacyjny mówiący, że: „Rzym, w murach apostolskich Watykanu, przed dniem szóstym kalend lipcowych roku Pańskiego 1967 Paweł VI, papież, mianował i ogłosił księdzem kardynałem Świętego Kościoła Rzymskiego Karola Wojtyłę, którego też włączył do kolegium ojców purpuratów i obdarzył zaszczytami, życzliwością, mocą, szczególnymi uprawnieniami, nietykalnością, pierwszeństwem, przywilejami, względami oraz ciężarami, jakie ojcom kardynałom są przydawane, oprócz koniecznych a stosowanych wyjątków” .

Kolejne lata to czas wytężonej pracy dla kardynała Karola Wojtyły – wyjazdy zagraniczne, konferencje, obowiązki wynikające z funkcji w Episkopacie a także uroczystości i wydarzenia archidiecezjalne i krajowe.  Jednym z nich było zwołanie Synodu Krakowskiego 8 maja 1972 r.

Przyszedł rok 1978, określany też rokiem trzech papieży. 6 sierpnia tegoż roku zmarł papież Paweł VI. 26 sierpnia 1978 r. kardynałowie zgromadzeni podczas konklawe dokonali wyboru nowego papieża. Był nim Włoch, Albino Luciani, który przybrał imię Jan Paweł I. Pontyfikat ten trwał zaledwie 33 dni. 28 września 1978 r. umiera na atak serca papież Jan Paweł I.

I znowu – konklawe.

Nadszedł wielki dzień, historyczny  dla Polski i dla świata. 16 października 1978 roku.  Zgromadzeni na konklawe kardynałowie wybrali nowego papieża. Został nim kardynał Karol Wojtyła, Polak, który przybrał imię Jan Paweł II.

Trwający 27 lat pontyfikat Jana Pawła II zmienił bieg historii, zmienił oblicze świata. Już w swoim pierwszym wystąpieniu skierowanym do wiernych w bazylice św. Piotra w Rzymie, Ojciec Święty powiedział: „nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Ten zwrot stał się jakby motywem przewodnim całego pontyfikatu. Podczas 27 lat pełnienia misji apostolskiej Jan Paweł II odwiedzał kraje zamożne i ubogie, spotykał się z monarchami , ludźmi zajmującymi wysokie stanowiska państwowe, ludźmi sławnymi, a także chorymi, cierpiącymi. W 1966 r. w Tours, spotkał się z ludźmi „zranionymi przez życie” i zwrócił się do nic słowami: ”drodzy przyjaciele, stoicie w pierwszych szeregach tych, których Bóg miłuje”. W Płocku, w 1991 roku,  podczas IV pielgrzymki  do Ojczyzny, spotkał się z więźniami i powiedział: „Nie bójcie się otworzyć waszych serc przed Nim, uwierzcie w głoszoną przez Niego miłość”. Ojciec Święty spotykał się też z dziećmi , a także z młodzieżą, która przybywała na te spotkania z potrzeby serca, aby wysłuchać kogoś, do kogo ma zaufanie, kto mówi prawdę i potrafi okazać ojcowska miłość. Wszystkich kochał, wszystkich uspakajał, nie znał leku, dawał nadzieję, wskazywał drogę, niósł Dobrą Nowinę. On – Ojciec Święty, utrudzony życiem, z bagażem lat, cierpień i chorób, nie ustawał w swojej misji apostolskiej, podejmując heroicznie trud posługiwania. Odwiedzał najbardziej odległe zakątki świata; bogatą Amerykę i biedną Afrykę, wszystkich nauczał o Chrystusie i powtarzał: „nie lękajcie się, przestańcie się lękać”.

W naszej pamięci pozostaje uśmiechnięty, spokojny, cierpliwy, wyrozumiały, kochający, ale też wymagający. Pozostają wspomnienia ze spotkań podczas pielgrzymek Papieża do Polski , z Akcją Katolicką w Castel Gandolfo i  w Rzymie. Ojciec Święty uczył nas otwierać się na Boga, na drugiego człowieka, na prawdę, na pamięć historii, na potrzebę bycia „ludźmi sumienia”, na nadzieję.

Przed Akcją Katolicka Ojciec Święty również postawił konkretne zadania. W przesłaniu wygłoszonym podczas spotkania w Auli Pawła VI w kwietniu 2003 roku powiedział miedzy innymi: „Macie obowiązek i prawo nieść Ewangelię, świadczyć o jej aktualności dla współczesnego człowieka i zapalać do wiary tych, którzy oddalają się od Boga”. Nauczanie Jana Pawła II jest jasne, proste i zrozumiałe. Wymaga jednak przemyśleń, refleksji i chęci, aby je przyjąć i stosować w naszej codzienności.

2 kwietnia 2005 roku świat pogrążył się w żałobie. Odszedł do Pana Ten, który był naszą ostoją – Papież Polak, Jan Paweł II. Podczas Mszy św. za duszę Jana Pawła II  sprawowanej 3 kwietnia na placu marszałka Józefa Piłsudskiego, której przewodniczył biskup Piotr Jarecki  i w wygłoszonej homilii powiedział miedzy innymi: „Warszawa jednoczy się w modlitwie w miejscu symbolicznym, z którego Jan Paweł II zapalił żagiew wolności, godności, solidarności człowieka, naszego narodu i Europy”. Natomiast podczas narodowej Mszy św. również na placu marszałka Józefa Piłsudskiego arcybiskup Józef Michalik powiedział: „zapłacz matko Polsko, zapłacz Ojczyzno, skoro odchodzi najznakomitszy z Twoich Synów… Człowiek, który jak sam o sobie mówił, wyrósł z polskiej chrześcijańskiej kultury, a który stylem swego życia ubogacił kulturę całego świata. On nie tylko czynił dobro, on umiał wydobywać je z innych, on uruchamiał dobro w ludziach”.

Święty papież Jan Paweł II nie tylko pozostał w naszej pamięci, On jest obecny w naszym życiu, w naszej codzienności i modlitwie. Jest obecny w naszych sercach.

Opracowała: Elżbieta Olejnik

Święty Wojciech

Św. Wojciech (Adalbert), biskup, męczennik (956 – 997). Urodził się w możnej rodzinie Sławnikowiców w Lubicach (Czechy). Kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalberta. Ku jego czci Wojciech przyjął (podczas bierzmowania?) imię Adalbert, pod którym jest znany i czczony w Europie. Mając 27 lat zostaje biskupem Pragi. Po pięciu latach wysiłków pasterskich, widząc brak ich skuteczności, św. Wojciech udał się do Rzymu, aby papież zwolnił go z obowiązków. Za radą sędziwego ascety, św. Nila, przyjął habit benedyktyński. Po paru latach zmarł biskup Falkold, który zastępował go w zarządzaniu diecezją. Czesi zażądali, aby Wojciech powrócił na biskupią stolicę. Przychylając się do życzenia papieża, Święty wrócił do Pragi. Jednak stosunki wewnętrzne w kraju nie poprawiły się i biskup znalazł się pośrodku rywalizujących ze sobą rodów. Kiedy zaprotestował przeciwko zamordowaniu kobiety, szukającej na terenie kościoła azylu, wrogie stronnictwo przymusiło go do opuszczenia kraju.

Wkrótce potem spaliło doszczętnie rodzinny gród Lubice oraz wymordowało czterech braci Wojciecha wraz z ich rodzinami. Biskup Wojciech udał się do Italii, gdzie spotkał się z Ottonem III, który zachęcał go do działalności misyjnej. Wojciech podjął tę myśl. Jesienią 996 r. wybrał się do Polski, aby podążyć dalej na północ. Król Bolesław Chrobry przyjął go na swym dworze życzliwie. Proponował mu funkcję pośrednika w polskich misjach dyplomatycznych. Biskup Wojciech wyraził jednak chęć pracy wśród pogan. Wiosną roku następnego popłynął Wisłą do Gdańska. Król dał mu osłonę z 30 wojów. Udając się z Gdańska w okolice Pregoły (?) biskup oddalił rycerzy Na terenie Prus 23 kwietnia 997 r. w piątek o świcie uzbrojony tłum rzucił się na Wojciecha i towarzyszących mu misjonarzy. Najpierw został uderzony wiosłem, potem przeszyty włóczniami. Odcięto mu głowę i wbito na pal. Chrobry wykupił ciało Męczennika i z

honorami pochował je w Gnieźnie. W dwa lata później papież Sylwester II uroczyście wpisał Wojciecha do kanonu świętych. W marcu 1000 r. Otton III odbył pielgrzymkę do grobu Świętego. Wtedy – podczas spotkania z Bolesławem Chrobrym – została uroczyście proklamowana metropolia gnieźnieńska z podległymi jej diecezjami w Krakowie, Kołobrzegu i Wrocławiu. Św. Wojciech stał się patronem Kościoła w Polsce. Jego kult ogarnął Węgry, Czechy oraz kolejne kraje Europy. Św. Wojciech jest jednym z trzech głównych patronów Polski. Jest też patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej, warmińskiej i diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej oraz miast, m.in. Gniezna, Trzemeszna, Serocka. Życie św. Wojciecha zostało przedstawione na drzwiach gnieźnieńskich – jednym z największych dzieł sztuki średniowiecznej w Polsce.

W ikonografii Święty występuje w stroju biskupim, w paliuszu, z pastorałem. Jego atrybuty to także orzeł, wiosło oraz włócznie, od których zginął.

Na podstawie:
Leksykon Świętych”, Ks. Wiesław Al. Niewęgłowski Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999
Żywoty Świętych Pańskich na każdy dzień” Według Kalendarza Rzymskiego opracował O. Hugo Hoever SOCiest Warmińskie Wydawnictwo Diecezjalne, Olsztyn 1985

Bł. Stanisław Kostka Starowieyski (1895-1941)

patron Akcji Katolickiej Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej

W gronie polskich świętych i błogosławionych, wyniesionych przez Papieża Jana Pawła II do chwały ołtarzy, jest bł. Stanisław Starowieyski, ziemianin z Łaszczowa, mąż i ojciec rodziny, „gorliwy działacz Akcji Katolickiej” i męczennik z Dachau (Jan Paweł II, Homilia podczas Mszy św. beatyfikacyjnej, „L’Osservatore Romano”, 1999, nr 8, s. 76). Jego beatyfikacja, w gronie 108 męczenników z lat II wojny światowej, 13 czerwca 1999 r. w Warszawie, sprawiła, że Akcja Katolicka w Polsce otrzymała nowego – obok św. Wojciecha BM –orędownika i patrona. Warto więc, w bliskiej już perspektywie 10-lecia jej odrodzenia, przypomnieć życie i działalność tego błogosławionego.

1. Środowisko rodzinne

Bł. Stanisław Starowieyski urodził się 11 maja 1895 r. w Ustrobnej (obecnie parafia w diecezji rzeszowskiej), jako syn Stanisława i Amelii z Łubieńskich. Wkrótce potem rodzina zamieszkała w pobliskiej Bratkówce, gdzie Stanisław spędził dzieciństwo i młodość. Państwo Starowieyscy byli mocno przywiązani do wiary i Kościoła, a ich „życie katolickie i społeczne stało na bardzo wysokim poziomie” (Relacja Marii Stanisławowej Starowieyskiej, 1948 r.). Angażowali się czynnie w akcję katolicko-społeczną, inspirowaną przez papieża Piusa X, który na progu swego pontyfikatu wezwał katolików świeckich, aby – przy boku duchowieństwa – wypowiedzieli walkę cywilizacji antychrześcijańskiej i „wprowadzili z powrotem Chrystusa do rodziny, do szkoły, do społeczeństwa” (M. Leszczyński, Bł. Stanisław Kostka Starowieyski jako działacz Akcji Katolickiej, Zamość 2000, s. 4-5). Idee te przejęła z czasem Akcja Katolicka, rozwijająca się także na gruncie polskim. Znaczącą w tym rolę odgrywali pobożni katolicy świeccy, do których należeli państwo Starowieyscy. Ich przykładna działalność apostolska w środowisku wywarła ogromny wpływ na osobowość i charakter Stanisława oraz na jego późniejsze zaangażowanie na polu katolicko-społecznym.

Naukę Stanisław pobierał w domu rodzinnym i w Kolegium Jezuitów w Chyrowie, gdzie też wstąpił do Sodalicji Mariańskiej. Po maturze w 1914 r. odbywał służbę wojskową. Był na froncie wschodnim, gdzie brał udział w walkach o Lwów i Przemyśl. Uczestniczył też w formowaniu wojska polskiego w Krakowie, a w czasie wojny polsko-ukraińskiej (1918-1919) bronił cytadeli lwowskiej. Za zasługi na polu walki otrzymał Krzyż Walecznych i order Virtuti Militari. „Siedem lat wojny pokazało po raz pierwszy prawdziwe oblicze Stanisława (…). Okazał się nietuzinkowym organizatorem, społecznikiem, odważnym żołnierzem, mającym świetny kontakt z ludźmi, i wyróżniającym się odwagą cywilną” (ks. Marek Starowieyski, Sprawiedliwy z wiary żyje. Życie i męczeństwo Stanisława Starowieyskiego, Kraków 1999, s. 14).

W 1921 r. S. Starowieyski poślubił w Łabuniach k. Zamościa Marię Szeptycką (1894-1976) i zamieszkał z nią w majątku swego teścia Aleksandra w Łaszczowie (wówczas diec. lubelska, a dziś diec. zamojsko-lubaczowska). W małżeństwie przyszło na świat sześcioro dzieci, z który żyje do dziś dwoje: Elżbieta, mieszkająca w Australii i Andrzej – w Krakowie. W domu panowała atmosfera głębokiej wiary i pobożności, miłość i życzliwość oraz zrozumienie dla spraw Kościoła i Ojczyzny. U podstaw tego leżało „intensywne życie religijne obojga małżonków; codzienna Msza św. połączona z Komunią (…), medytacja, pogłębianie życia liturgicznego, modlitwa – dzieci wspominają postać ojca klęczącego, nierzadko długo. Była to pobożność i chrystocentryczna – kult Chrystusa Króla i maryjna, wyniesiona z Sodalicji Mariańskiej” (Tamże, s. 18, 25-26).

2. Animator ruchu katolicko-społecznego

Ogniskiem działalności społecznej S. Starowieyskiego był dom rodzinny w Łaszczowie, gdzie urządzał on dla młodzieży, inteligencji, nauczycieli i ziemiaństwa rekolekcje, które prowadzili wybitni duchowni, tacy jak: ks. Jan Piwowarczyk, o. Jacek Woroniecki OP i o. Jan Rostworowski SJ. Miały one pogłębić religijność i etosczłonków tych warstw społecznych i przysposobić ich do pracy na polu katolicko-społecznym. W tym też celu, jako Sodalis Marianus, propagował idee Sodalicji Mariańskich wśród ziemian i organizował dla nich pielgrzymki. Przykładem tego jest ogólnopolska pielgrzymka ziemiaństwa na Jasną Górę w 1937 r., której był inicjatorem i współorganizatorem (w. Z. Zieliński, Refleksje po pielgrzymce ziemiaństwa do Częstochowy, Warszawa 1937, s. 59). Jej pokłosiem jest artykuł S. Starowieyskiego, pt. „Konsekwencje pielgrzymki ziemiańskiej” („Dwór Marii”. Kwartalnik Sodalicyjny. Organ Ogólnego Związku Sodalicyjnego Pań Wiejskich w Polsce, Kraków 1937, nr 4, s. 55-59) – jedyny znany, jak dotąd, i niedawno odkryty drukowany tekst jego pióra. W artykule tym apelował on do ziemian, aby „opowiadając się (…) przy idei chrześcijańsko-katolickiej”, wykorzystali owoce swej pielgrzymki na płaszczyźnie religijnej i społeczno-ekonomicznej. Zachęcał ich do czynnego angażowania się w działalność stowarzyszeń katolickich i w Akcję Katolicką oraz do studium katolickiej nauki społecznej, by „rozbudzać i wypracowywać nową, postępową myśl społeczną, w duchu chrześcijańskim i katolickim, opartą na encyklikach papieskich” (Tamże, s. 55). Na tym gruncie proponował poszukiwanie mądrych i konkretnych rozwiązań problemów ekonomiczno-społecznych, takich jak np.: poprawa warunków mieszkaniowych ludności, rozwój na szerszą skalę akcji oszczędnościowej, stworzenie warstwom najuboższym sprzyjających warunków do awansu społecznego. W swych refleksjach poświęcił też wiele uwagi problemom polskiej wsi i rolnictwa. Postulował popieranie spółdzielni, kółek i towarzystw rolniczych oraz rodzimą produkcję rolną (Tamże, s. 57).

Stanisław Starowieyski kochał swoją ziemię i pracę na roli. Był dobrym administratorem majątku rodzinnego; wymagał wiele od swych pracowników, ale jako pracodawca był człowiekiem sprawiedliwym. Pracownikom zapewniał godziwe wynagrodzenie oraz opiekę lekarską nad nimi i ich dziećmi. Sporą część dochodów z majątku przeznaczał dla ubogich i na działalność katolicko-społeczną.

3. Praca apostolska w Akcji Katolickiej

Szczególnie umiłowanym polem działalności S. Starowieyskiego była Akcja Katolicka. Zrzeszeni w niej katolicy świeccy podejmowali, pod kierunkiem hierarchii kościelnej, dzieło rechrystianizacji obyczajów przez wprowadzanie w życie indywidualne i zbiorowe wartości ewangelicznych i zasady nauki społecznej Kościoła.

Akcja Katolicka weszła na grunt polski oficjalnie w 1930 r., a od 1934 r. działały w jej ramach tzw. cztery kolumny: Katolickie Stowarzyszenie Mężów, Katolickie Stowarzyszenie Kobiet, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej.

Stanisław Starowieyski podkreślał, że „człowiek przystępujący do pracy w Akcji Katolickiej, musi przygotowanie rozpocząć od wewnątrz” – od solidnej formacji intelektualnej i duchowej. Swoje działania w tym kierunku podejmował teraz z myślą o elitach i członkach tej nowej organizacji, których gromadził na ćwiczenia rekolekcyjne i dni skupienia w Łaszczowie i Łabuniach. Równocześnie inspirował ich do podejmowania konkretnych działań apostolskich w środowisku, zgodnie z programami duszpasterskimi Kościoła i założeniami organizacji, m. in. do rozwijania akcji charytatywnej, propagowania czytelnictwa książki i prasy katolickiej oraz współpracy z innymi zrzeszeniami, np. z Chrześcijańskimi Związkami Zawodowymi.

W 1932 r. został wiceprezesem, a w 1935 r. prezesem Diecezjalnego Instytutu Akcji Katolickiej (DIAK) w Lublinie, co przyjął z głęboką pokorą i odpowiedzialnością. W swej medytacji wyznał: „Z ufnością i nadzieją, ale i z najgłębszym przekonaniem o mojej niegodności idę, Panie, do Ciebie, będę robił, co każesz, a co z tego będzie, we wszystkim i zawsze Tobie pozostawiam” (M. Leszczyński, s. 8). Jako prezes wygłaszał liczne referaty, uczestniczył w uroczystościach, rekolekcjach, zjazdach, kursach i pielgrzymkach. W 1937 r. wziął udział w Międzynarodowym Kongresie ku czci Chrystusa Króla w Poznaniu. W drodze powrotnej do Łaszczowa wstąpił do Niepokalanowa, gdzie spotkał się z o. Maksymilianem Kolbe, z którym omawiał m. in. sprawę powołania centrali prasy katolickiej w Łaszczowie. W 1938 r. urządził, na własny koszt, pielgrzymkę lubelskiego zarządu DIAK na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny w Budapeszcie.

Gorliwa praca apostolska S. Starowieyskiego w Akcji Katolickiej była zawsze skierowana ku Bogu i człowiekowi. W jednym ze swych rozmyślań zapisał: „Czegoż nie warto zrobić i poświęcić, by tyle dusz ginących ratować, o Panie Jezu! Choć sam godny potępienia, proszę Cię Panie za siebie i innych (…). Zmiłuj się, Panie i mnie tonącemu pozwól innych z toni ratować” (Tamże). Jego troska o innych ludzi, zwłaszcza o ubogich i potrzebujących, łączyła się zawsze z prawdziwie chrześcijańskącaritas. W tym celu zakładał koła charytatywne, a także odwiedzał, w każdy piątek, wraz z ks. proboszczem Dominikiem Majem, chorych i biednych, niosąc im pomoc materialną i duchową. Ubogich przyjmował też w swoich domu. Wspierał materialnie uczące się dzieci i młodzież z biednych rodzin. Wszystkim potrzebującym, bez względu na ich religię, czy narodowość, niósł pomoc zawsze bardzo dyskretnie. Dlatego cieszył się szacunkiem wśród Polaków, Ukraińców i Żydów. W tej służbie innym wspomagała go małżonka Maria – człowiek o wielkim sercu i głębokiej duchowości. Wieść o S. Starowieyskim dotarła nawet do papieża Piusa XI, który „za działalność katolicką i gorliwą pracę w Akcji Katolickiej” mianował go swoim „Tajnym Szambelanem”.

4. Wojna, obóz koncentracyjny i śmierć męczeńska

Działalność S. Starowieyskiego w Akcji Katolickiej przerwał wybuch II wojny światowej. 19 czerwca 1940 r. został on aresztowany, wraz z ks. D. Majem i A. Szeptyckim, przez gestapo i przewieziony do Rotundy Zamojskiej. Następnie przez Zamek Lubelski i obóz w Sachsenhausen trafił, we wrześniu t.r., do Dachau. Ks. D. Maj, który wkrótce dołączył do więźniów tegoż obozu, o S. Starowieyskim pisał: „Swoją niezwykłą pogodą ducha i męstwem umacniał innych. Wokół niego skupiało się wszystko, co mogło uchronić od rozpaczy i podtrzymać siły. Był apostołem i w obozie. Iluż ludziom ułatwił spowiedź (…). I nie tylko był ośrodkiem samopomocy duchowej, ale wielu z nas zaświadczyć może, jak organizował i pomoc materialną, wielkodusznie dzieląc się z najbardziej potrzebującymi” (M. Starowieyski, s. 32). Złożony ciężką chorobą i skatowany w Wielki Piątek 1941 r. przez oprawców obozowych, wyspowiadał się u ks. Maja, przyjął Komunię św. i zmarł tegoż dnia w nocy (lub z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną, 12/13 kwietnia t.r.). Adam Sarbinowski, jeden ze współwięźniów i przyjaciół S. Starowieyskiego, nawrócony pod jego wpływem, wyznał: „Jestem szczęśliwy, że dane mi było znać człowieka świętego” (M. Starowieyski, s. 45).

Urnę z prochami, przysłaną z obozu, złożono na obrzeżach parku dworskiego w Łabuniach. Moment ten wspomina Jan Kazimierz Szeptycki tak: „Zdawałem sobie w czasie pogrzebu sprawę, że Stanisław zginął męczeńską śmiercią, że niewątpliwie do końca był takim, jaki był za życia – człowiekiem mocnym i niezachwianym w wierze i swoich przekonaniach” (J. K. Szeptycki, Moje wspomnienia, mps, Warszawa 1991, s. 10). A syn błogosławionego – Andrzej daje takie oto świadectwo: „Teraz, gdy często myślę o tym, co zostało napisane o moim ojcu, widzę, że nie zdawałem sobie nigdy sprawy z tego, że wiara ojca była taka głęboka (…), że mój ojciec był tak bardzo wierzący. Nie zdawałem sobie także sprawy z tej intensywności działania ojca w Akcji Katolickiej” (Relacja podczas ogólnopolskich rekolekcji Akcji Katolickiej w Łabuniach k. Zamościa, 14-18 XI 2003, „Biuletyn Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej w Polsce”, 2004, nr 15, s. 26-27).

Bp Mariusz Leszczyński